Ardanowski: Może nas czekać katastrofa żywnościowa

Dodano:
Jan Krzysztof Ardanowski Źródło: PAP / Leszek Szymański
Były minister rolnictwa Jan Ardanowski ostrzega przed Zielonym Ładem. Unijny projekt może oznaczać katastrofę dla polskiej gospodarki.

Jan Krzysztof Ardanowski przekonuje w rozmowie z Interią, że wzrost cen, z jakim muszą sobie radzić rolnicy nie jest pochodną unijnego Zielonego Ładu tylko raczej wysokich cen energii w całej Europie, a w szczególności gazu. – To konsekwencja niefrasobliwości albo głupoty Komisji Europejskiej, a w szczególności Niemiec wobec Rosji. To najmocniej uderza w rolników – wskazuje.

Były minister zaznacza jednak, że również efekty Zielonego Ładu odczujemy już niedługo.

Nadciąga katastrofa?

Polityk podkreśla, że strategia KE z grudnia 2019 roku, zakłada zmniejszenie nawożenia, zmniejszenie ochrony roślin, czy odłogowanie gruntów. – To coś niezrozumiałego, kiedy na świecie żywności brakuje – ocenia.

– Zielony Ład ma być wprowadzany od 2023 roku. Jednak analiza potencjalnych jego skutków, przedstawiona przez wiele znakomitych ośrodków naukowych polskich i zagranicznych jest druzgocąca. Wynika z nich m.in., że w tej wersji średni spadek produkcji żywności w Polsce wyniesie 13-15 proc., a w poszczególnych grupach znacznie więcej. To wszystko w sposób nieuchronny przełoży się na zaopatrzenie rynku, zachwieje bezpieczeństwem żywnościowym Polski i odetnie nas od możliwości eksportu. A co najważniejsze - spowoduje znaczny wzrost cen, które będą musieli zapłacić konsumenci. Możemy mieć do czynienia z katastrofą żywnościową. Może zabraknąć żywności i trzeba będzie ją sprowadzać z innych kontynentów. Ten proces ma rozpocząć się już za rok – ostrzega

Polityk podkreśla, że należy zastosować bezpośrednią pomoc dla rolników. Ardanowski przyznaje, że będzie to znaczące obciążenie dla budżetu państwa, ale "trzeba iść w tym kierunku, bo bez nawozów nie ma wysokich plonów".

Europejski Zielony Ład

Forsowany przez Komisję Europejską plan zielonej rewolucji zakłada radykalne zmiany w kilkunastu obszarach gospodarek państw członkowskich finansowane z kieszeni Europejczyków. Seria dyrektyw „Fit for 55” ma doprowadzić do ograniczenia emisji dwutlenku węgla w państwach członkowskich. Redukcja emisji CO2 ma sięgnąć 55 proc. do 2030 roku, a do 2050 roku zostać wyzerowana i zapewnić Europie neutralność klimatyczną.

Źródło: Interia.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...